Grabaż i Strachy na Lachy
Grabaż i Strachy na Lachy to płyta z grudnia 2003 roku, do której dotarłem gdzieś z końcem roku 2006 a po ponad roku postanowiłem odsłuchać ponownie i tym razem opisać. Jak dla mnie to jedna z lepszych płyt polskich wykonawców, jaka wpadła mi w ręce ostatnio. Cóż, mój gust nie słucha się mądrych krytyków. Bo gdybym się ich słuchał, to prawdopodobnie nigdy nie kupiłbym i nie posłuchał tej płyty.
A cóż ci krytycy narzekali? Co im się nie podobało, i dlaczego? Oj narzekali ile wlezie. Zaczęli od tego, że zapowiadało się wielki och i wielkie ach, rewolucja w muzyce, nowy Grabaż, wielkie przepoczwarzenie Pidżamy Porno, nowe odkrycia muzyczne. Wszyscy krytycy czekali na tą płytę, jak na przyczynek do nirwany krytyka. Tymczasem okazało się, że płyta nie wzbudza w nich ekstazy. No to musi być zła! Zaczęli pisać o powielaniu pomysłów, o kalce słownej i muzycznej wcześniejszych utworów Pidżamy Porno. Pisali, że Grabaż i Strachy na Lachy nie spełnia oczekiwań, nie wywiązuje się z obietnic. Zła płyta zła!
A mnie tam się podoba ta płyta. O! Mnie się podoba Grabaż, jakby nie było charyzmatyczny wokalista i nie od dziś ceniony autor tekstów i muzyki. Mnie nie przeszkadza, że on ciągle tkwi w okowach polskiego punk rocka lat 80-tych. Może dlatego, ze z tymi latami mam dość dużo wspomnień. Niezapomnianych. A jego muzyka przypomina o latach beztroskich, szalonych, nad wyraz udanych. A jednocześnie nie jest to po raz sto dwudziesty trzeci odtwarzany stary przebój starej kapeli. Więc pomimo pewnego schematu zachowanego z Pidżamy Porno, w którym więcej jest reagge, dubu i miękkich dźwięków, a może właśnie dzięki temu ta płyta staje się taka wspaniała.
Ci sami krytycy, o których już pisałem, nieśmiało przyznają, że w muzyce pełnej drobnych smaczków dźwiękowych jest jakiś szyk, jakaś klasa. Podobają im się instrumentalne detale i ogólna dramaturgia utworów. Zachwycają się nad rockowymi “Dygotami” i “Zaczarowanym Dzwonem”, uznając te utwory za klimatyczne, bardzo plastyczne i posiadające sugestywne teksty! Wygląda to tak, jakby krytycy sami bali się przed sobą przyznać, że płyta im się jednak podoba.
Podobnie publiczności płyta przypadła do gustu. Gdy na portalach i serwisach oceniających muzykę średnia ocena wystawiana przez krytyków jest gdzieś poniżej 50% tak słuchacze wystawiają prawie 80%.
Dlaczego? Prawdopodobnie płyta dla wielu, tak jak dla mnie, niesie pewien ładunek emocjonalny związany z sentymentem do minionych lat. Teksty na tej płycie są proste w odbiorze, a jednocześnie mocne i sugestywne. Nie ma tutaj popowej miałkiej płycizny, jaką ciągle serwują nam tu kolejne polskie gwiazdki popu czy innych gatunków. Melodyjne i znane - jak choćby w “Balladzie o Tolku Bananie” - fragmenty poruszają i poprawiają samopoczucie. Reszty doprawia stary dobry punkrock grany w nowym stylu. Wygładzony, melodyjny, sympatycznie rozbrzmiewający. Dlatego całej płyty się dobrze słucha.
Na koniec jeszcze taka wskazówka, albo smaczek - jeśli posłuchacie “Dygoty” być może odkryjecie skąd się wzięła nazwa tego portalu - Topielec.com!
Grabaż i Strachy na Lachy
1. Cygański zajeb
2. Krew z szafy
3. Ballada o Tolku Bananie
4. Raissa
5. Idzie na burzę idzie na deszcz
6. Zaczarowany dzwon
7. BTW (Mamy tylko siebie)
8. Miłosna kontrabanda/A Praga tonie
9. Kobiece
10. Figazmakiem
11. Dygoty
12. Nim wstanie dzień
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz