Ania - W spodniach czy w sukience?
Nowa płyta Ani (Dąbrowskiej) pt. “W spodniach czy w sukience?” zaskoczyła mnie, „złomotała” i zachwyciła. Jest to wielkie zaskoczenie dla mnie, bo poprzednia płyta („Kilka historii na ten sam temat”) nie podobała mi sie specjalnie. A teraz jestem zauroczony tym połączeniem retro i nowego stylu. Aranżacje utworów na płycie Ani są wyśmienite i łączą delikatnie stare dobre lata sześćdziesiąte z miękkimi i przyjemnymi dźwiękami oraz głębokim basem, przywołującym na myśl muzykę lounge i downtempo. Ale to nie wszystko – bo w tej głównie instrumentalnej płycie jest miejsce na wiele wyśmienitych dźwięków. Ciągle coś zachwyca, coś zwraca uwagę, coś dźwięczy pięknie, coś gwiżdże w tle. Melodyjnie, spokojnie, choć nie sennie-pościelowo. Raczej leniwie-wakacyjnie.
A skoro jesteśmy przy wakacjach to od razu o „Znowu przyszło lato” - wspaniałym spokojnie leniwym bujaniu, które przywołuje sielskie obrazki wakacji. Przy tej piosence wręcz przed moimi oczami pojawiały sie obrazy z moich odległych wakacji, z czasów dzieciństwa, młodości. Wtedy człowiek inaczej patrzył na księżyc w pełni na przełomie lipca i sierpnia. Inaczej patrzył na innego człowieka. A wakacje były dwumiesięcznym przeżyciem, pełnym zapachów siana i spontanicznych prywatek, dyskotek czy głównie jednak po prostu siedzenia przy ognisku. Tyle obrazów w jednej piosence. Zachwycające. Ciepłe. Gorące.
A właśnie dziś zaczęło się kalendarzowe lato, jest ciepło, noc Kupały najkrótsza a Onet transmituje koncert Jamiroquaja z krakowskich, corocznych Wianków.
Ale wróćmy do ani i jej spodni… czy raczej sukienki. Bo to zdecydowanie sukienka, lekka, zwiewna, błękitna w niebieski drobny wzorek. Promująca album piosenka „Nigdy więcej nie tańcz ze mną” na tle całej płyty nie wyróżnia się jakoś znacząco na plus. Moim zdaniem nie wiem czemu wybrano ten utwór jako wiodący. Dla mnie jest tu kilka innych perełek. Jak choćby wspomniana wcześniej piosenka, także tytułowa „W spodniach czy w sukience” oraz „Póki mi starczy sił” czy zamykający płytę „Zmieniaj mnie gdy zechcesz”. Ale może jestem nieobiektywny. Z resztą często podobają mi się całkiem inne utwory z różnych płyt niż tzw. „ogółowi”.
Płyta jest ciekawa i zróżnicowana. Słychać, że Ania szuka swojego stylu. Ta jej trzecia płyta to krok w dobrą stronę. A jeśli o mnie chodzi - to tak już może zostać. To jest to. Podoba mi się.
Znalazłem jedną tylko rysę na szkle, jedną wadę tej płyty, jeden znaczący brak, niedoróbkę – płyta jest za krótka!
Słuchajcie co Wam powiem. Albo czytajcie, co Wam napisze – posłuchajcie Ani. Ta płyta jest udana, bardzo udana. Może się podobać, nawet bardzo!

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz
A ja jakoś nie mogę się do niej przekonać. Ania wciąż tkwi w tym samym mydle co kiedyś. To mydło użyte za pierwszym razem ładnie pachniało, pieniło się nowością i rozmaitymi kolorami. Ale w miarę zmywania się nie odsłania się nic nowego. Ot to samo tylko z innymi tekstami (wcale nie głupimi) ale bez nowych dźwięków i aranżacji. A co jak się zmyje do końca ?
Komentarz od NW — 30/06/2008 @ 20:44