Selector Festival @ 80bpm.net

09/06/2009 By: Topielec Kategoria: 2009, Koncerty, Muzyka, Muzyka zagraniczna, Reportaże

Napisali na: 80bpm.net

Za nami pierwsza edycja festiwalu, który ma wszelkie predyspozycje ku temu, by stać się naprawdę ważnym punktem na mapie europejskich imprez muzycznych.

Pogoda okazała się dla festiwalowiczów o tyle łaskawa, że nie padał siąpiący od kilku dni w Krakowie deszcz. Było za to bardzo zimno, ale czy jest w ogóle coś, co może powstrzymać festiwalowego zwierza? Zresztą organizatorzy zabezpieczyli nas na wypadek zemsty matki natury, przykrywając wszystkie sceny nowoczesnymi namiotami. Za to wielki plus. Dopiero drugiego dnia w nocy rozpętała się porządna burza, która wystawiła na próbę namioty Selectora.

Organizacja - mimo kolejek po Alter Karty (jedyny środek płatniczy na terenie festiwalu) i możliwości picia alkoholu tylko w wyznaczonych ku temu rejonach, zdawała się przebiegać sprawnie. Może jednak miała na to wpływ niezbyt porażająca frekwencja. Przy większej ilości publiczności problemy mogły być podobne, do tych, które obserwujemy co roku na Open’erze.

Ekipa 80bpm.net trafiła równo na występ pierwszej z większych gwiazd festiwalu - Dizzee Rascala. Potężna dawka soczystych, głębokich, momentami zbliżonych niemal do The Prodigy bitów, ale też sporo oldschoolowego hip-hopu. Dizzee udowodnił, że nazywanie go legendą urban music jest dość dobrze uzasadnione.

Zaraz po godzinnym występie hip-hopowców przerzuciliśmy się do sąsiadującego namiotu, gdzie grali już Loco Star. Przyjemna, lekka elektronika spod znaku Smolika i jazzujące wstawki były relaksujące i kojące, ale jak dla nas - za bardzo. O tej porze trzeba było dawki większej energii, którą teoretycznie mógł zapewnić Fischerspooner. Rzeczywiście solidne electro, techno i teatralny rozmach na scenie sprawiły, że bujali się nawet ludzie niespokrewnieni z tą stylistyką na co dzień. Dla innych była to po prostu możliwość rozgrzania się w tłumie.

Punktualnie o godzinie 22 na scenę wyskoczyli dzicy Oszibarack ze swoją propozycją pokręconej, groteskowej, syntetycznej muzyki. Agim i spółka uraczyli gości Selectora przede wszystkim dźwiękami z ostatniego albumu “Plim Plum Plam”, wprowadzając nas w taneczny wir. I zdziwienie za każdym razem, gdy Oszibarack wpadali na coraz bardziej absurdalne pomysły brzmieniowe. Zdziwiona była chyba i sama Patrisia, która w pewnym momencie powiedziała po prostu “nie znam tego klimatu” :) Dużo humoru i dobrej energii sprawiło, że był to jeden z najbardziej udanych występów tego wieczoru.

Przed 23 wyczuwalne było już napięcie przed zbliżającym się koncertem Franz Ferdinand. Ten, odbiegający stylistycznie od reszty muzycznych propozycji festiwalu zespół, zgromadził dosłownie rzesze fanów (wielu z nich przyjechało do Krakowa wyłącznie na ten koncert). Retro-rockowi Szkoci puścili w nas wiązkę radosnego gitarowego grania, nie omieszkali oczywiście zaczarować hitami, nie zabrakło więc “Do You Want” czy “Take Me Out”.

Ale gwiazdą, na którą my czekaliśmy najbardziej, byli oczywiście Norwedzy z Royksopp. Czekaliśmy na nich aż do 1.20, ale opłacało się. Zaskakująco duża ilość numerów z “Melody A.M.” i co zrozumiałe “Juniora”, nadpobudliwa osobowość (albo reakcja na polskie piwo) Torbj?rna Brundtlanda i urzekająca Anneli Drecker na scenie stworzyły mieszankę wybuchową. Stopień taneczności - maksymalny. Royksopp przetrzymali publiczność do 3, zapewniając jednocześnie, że bardzo nas kochają (przynajmniej kilka razy w ciągu całego koncertu). Torbj?rn prawie zdewastował swój elektroniczny sprzęt, my - namiot. I wszyscy byli zadowoleni.

Drugi wieczór na głównej scenie otworzył Modfunk, który swoje techniczne bity grał właściwie dla kilku osób. Na szczęście później okazało się, że festiwalowicze najwyraźniej potrzebowali jedynie więcej odpoczynku. Podczas koncertu electroclashowego Skinny Patrini była już pokaźna grupka słuchaczy, zwłaszcza tych, którzy Selector pięknie udekorowali “electrokleszową” modą.

Chwilę po tym sceną Magenta zawładnęli New Young Pony Club. Zdawało się, że w ogóle drugim wieczorem Selectora zawładnął styl electro, bo i tu - pomieszany z rockiem - królował. Od głośnych Brytyjczyków “odpoczywaliśmy” chwilę przy dźwiękach serwowanych przez Lexusa z Beats Friendly w strefie Burna, by znowu wskoczyć tanecznym krokiem pod scenę z Miloopą. Skakania trochę było, ale generalnie Miloopa grała bardziej do słuchania niż do tańczenia. Na brak możliwości rytmicznego ruchu nie mogli jednak narzekać ci, którzy pojawili się na występie CSS i, rzecz jasna, Orbitala.

“Selector Festival to impreza typowo miejska” - mówił na konferencji prasowej Mariusz Ziółkowski z Alter Artu, który festiwal zorganizował. Rzeczywiście i stylistyka muzyczna, samo miejsce wydarzenia, wyróżnia Selectora spośród innych podobnych imprez. Nowoczesny wygląd namiotów, scen i mocno syntetyczna, elektroniczna muzyka, która tam królowała (i z czego - co pisałam już wcześniej - mocno wybijał się Franz Ferdinand, który do reszty po prostu nie pasował) robiła dobre wrażenie. Dobrze przygotowana impreza, ciekawy line-up. Selector Festival był tym, czym mógłby być Cracow Screen Festival, gdyby zajęli się nim ludzie z takim doświadczeniem jak Alter Art (a CSF miał o wiele lepsze możliwości dzięki umiejscowieniu w ścisłym centrum Krakowa). Tak czy inaczej - takiego wydarzenia miastu brakowało. Czekamy na drugą edycję!

Autor: Kaśka Paluch
Źródło: http://80bpm.net/articles.php?id=1043

Zobacz nowa wersje
Brak komentarzy »

Nikt tego jeszcze nie skomentował.

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz