Jarocin Festiwal 2010
Jarocin Festiwal 2010
16-18 lipca 2010
Jarocin
Trzydziesta rocznica pierwszego festiwalu w Jarocinie.
To coś znacznie więcej niż pretekst do okolicznościowej celebry. To więcej niż okazja do sentymentalnych wspomnień.
Jarociński festiwal bowiem był i jest czymś więcej niż pozostałe muzyczne imprezy odbywające się w naszym kraju. W latach osiemdziesiątych nie tylko kształtował gust młodego pokolenia, zniechęconego do PRLowskich massmediów i ówczesnych estradowych propozycji. Był też – kreowaną na miarę możliwości – przestrzenią wolności w sztuce, oporu wobec opresyjnego systemu, próbą mówienia własnym głosem przez młodych artystów – w imieniu całego pokolenia.
Fakt, że wielu z tamtych artystów ma dziś status gwiazd, że wciąż są twórczo aktywni, potwierdza tylko słuszność ich muzycznych wyborów. Niejednokrotnie bowiem poddawano w wątpliwość jakość ich artystycznych dokonań. Oficjalna prasa lat osiemdziesiątych, szukając taniej sensacji, w krzywym zwierciadle przedstawiała wielu jarocińskich młodych twórców, a także samą ideę festiwalu. Jednocześnie organy bezpieczeństwa i nadzoru też nie próżnowały. Dziś wiemy już doskonale z jaką gorliwością i drobiazgowością śledzono i kontrolowano jarocińskich wykonawców, ale i publiczność. Oficjalnie władze wyrażały zgodę na organizowanie festiwalu, nieoficjalnie poddawały go wielostronnej inwigilacji. Krzyk młodego pokolenia, krzyk wolności i niezgody na ówczesną rzeczywistość budził nieustanną czujność władz.
Zapewne wiele spośród ówczesnych dokonań nie było doskonałych pod względem formalnym, warsztatowym, może też aranżacyjnym. Paradoksalnie jednak to było główną siłą tamtego Jarocina. Właśnie autentyzm i naturalność wykonawców, którzy często przyjeżdżali tu po raz pierwszy jako amatorzy w najdokładniejszym tego słowa znaczeniu. A potem z roku na rok, budowali jakość swego scenicznego przekazu. Zresztą właśnie prostota i surowa energia, emocjonalność przekazu powodowały, że kategorie scenicznej szczerości i prawdy – które w niektórych innych dziedzinach sztuki zeszły na plan dalszy albo stały się czymś wstydliwym – dla jarocińskich wykonawców i ich publiczności były prawdziwym fundamentem.
Tamte koncerty festiwalowe nie były zresztą tylko ulotnym przeżyciem dla kilku, kilkunastu, czasami dwudziestu tysięcy słuchaczy. Wielu z nich, w tamtych, dawnych, dziwnych czasach, przyjeżdżało na festiwal z marnej jakości magnetofonami kasetowymi, na które nagrywano koncerty poszczególnych wykonawców. Kasety te potem, dziesiątki razy kopiowane, wędrowały po kraju, tworząc swego rodzaju sieć, łączącą wielbicieli rockowego grania w całym kraju. Stając się elementem pokoleniowego doświadczenia. Zresztą, okazywało się, że po latach nagrania z tamtych Jarocinów okazywały się takimi rarytasami, że mimo ich nienajlepszej jakości technicznej umieszczano je na współcześnie wydanych płytach.
Swego rodzaju mit Jarocina trwa bowiem nadal. I to w wielu sensach. Do dziś tamto doświadczenie łączy wielu słuchaczy, dziś już trzydziesto- czterdziestolatków. Wciąż wracają, także młodsze pokolenia, do tamtej muzyki, do tamtego klimatu. Wciąż wreszcie kontynuowana jest idea jarocińskiego festiwalu. Dziś, co absolutnie naturalne, zmienił on nieco swe oblicze. Dziś mamy możliwość zaproszenia i usłyszenia na festiwalu zagranicznych gwiazd, o których wówczas mogliśmy sobie co najwyżej pomarzyć. Dziś mamy lepszej jakości, w pełni profesjonalny sprzęt nagłośnieniowy i oświetleniowy. Jarociński festiwal nadal jednak pozostaje głosem niezgody. Wciąż wyczytać tu można protest młodych ludzi: przeciw przemocy, dyskryminacji, niszczeniu środowiska naturalnego – Jarocin jest dziś głosem pokolenia świadomego swojej siły i znaczenia. Jest wreszcie – co bynajmniej nie najmniej ważne – nawiązaniem do dawnych lat w sensie estetyki, ale i filozofii działania. Tutejsi twórcy i tutejsza publiczność pozostają bowiem w opozycji do komercyjnych, nachalnie promowanych trendów pop-kultury, jest dziś tak jak przed laty zainteresowana próbą prezentowania swojej wizji świata.
Tu, w Jarocinie, przed laty swe pierwsze kroki stawiały i pierwsze sukcesy odnosiły takie zespoły jak Dżem i TSA. Z tym festiwalem nierozerwalnie związane były takie grupy jak Dezerter, Izrael, Armia, Moskwa, Siekiera, Tilt, Piersi, by wymienić chociaż kilka z kilkuset. Tu niezapomniane koncerty dawali też w latach osiemdziesiątych Republika z Grzegorzem Ciechowskim, Voo Voo czy Lech Janerka. To było miejsce spotkań i pełnej swobody twórczej – i tak jest do dzisiaj.
Jarocin ma swą wielką legendę – jakiej nie ma żaden inny rockowy festiwal w naszym kraju. Ma jednocześnie wciąż ambitne plany, by tę legendę dalej tworzyć.
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz