TransSexDisco - Ultrachemia (2010)
Czasami tak bywa, że miedzy ramionami
pojawia się ona po przekroczeniu granic.
W zielonej sukience, z butelką w prawej ręce
podchodzi przyczajona…
Jak dla mnie - bardzo udany debiut i niesamowita, pełna punkowo-rockowej energii płyta.
I jak tak w kółko sobie słucham tych 13 utworów to nie potrafię wskazać jakiegoś, który mi się nie podoba. Mniej lub bardziej podobają się każdy z osobna jak i cała kompozycja albumu. TransSexDisko dźwięczy znajomą ogólnie nuta. Niektórzy odkryją w brzmieniach i tekstach odrobinę Happy Sad, Cool Kids of Death, inni może nawet Comy.
Czy to wada czy zaleta?