Ladytron – Velocifero (2008)
ELEKTROPOPOWY JACHT WYPŁYNĄŁ
NA OCEAN INDUSTRIALNEGO NIEPOKOJU
Jeśli chodzi o moje zdanie, to koniecznie poznajcie najnowszą płytę Ladytron pt. Velocifero. Tylko wtedy będziecie się mogli opowiedzieć, po której stronie jesteście. Czy dla was ten album to popkulturowy szlam bez kwiecistych refrenów i granych skocznych poleczek, czy może wolicie oddać się melodii wielodźwieków o wszelkim natężeniu, gdzie trudno policzyć odgłosy dochodzące z każdej strony. A mimo wszystko nie pogubić się…
A z resztą, tym razem zrobimy tak, że zacytuję Wam dwie recenzje płyty, tej samej płyty, żeby nie było wątpliwości (niektórzy bowiem czaytając moga czuć się skołowani)…
Minimax pl vol 5 (2008)
Utwór Najważniejsze… (zespół Drzewo) spodobał mi się bardzo. Ale nawet wiem czemu. Przez sentyment. Jest w tej piosence coś takiego, że jak strzał błyskawicy, przenosi mnie 15 lat wstecz. Może nawet trochę więcej. W upalne rozkoszne lato gdzieś na rubieżach północno wschodniej Polski. Namioty, jeziora, połamane konary w lesie, ludzie, którzy nie przejmowali się ani kleszczami, ani Czernobylem. Lata beztroski, lata młodości, lata odległe. A tu nagle taki strzał, taki flashback, taki nieoczekiwany pozytywny napływ wspomnień…
Portishead - Third
A ja ciągle nie mogę się zdecydować, czy “Third”, ostatni album Portishead, mi sie podoba, czy nie. Z jednej strony - całkowicie mnie na początku odrzucił. Przesłuchałem dwa, trzy, cztery razy i mi sie nie podobał. Całkowicie. Poleżał jakiś czas w kącie i znów go posłuchałem kilka razy. I teraz trochę mi się podobał a trochę nie.
Uważam, że jako całość jest zbytnio przekombinowany. Tak to dobre określenie. Przez to właśnie niektóre utwory wzbudzają we mnie niechęć, czy wręcz nienawiść, bo np. taki utwór jak “Machine Gun” wzbudza we mnie nienawiść. Żeby sprawa była jasna - nienawiść skierowaną nie do świata, nie do ludzi - tylko do tego jazgotliwego utworu, ulokowanego nieszczęśliwie gdzieś w środku płyty. Człowiek słucha sobie, słucha i mu sie podoba, bo zarówno “Deep Water” jak i “Small” są milutkie (no, przynajmniej “Small” jest milutkie). Otwierający utwór “Silence” też nie należy do moich ulubionych, choć mam do niego stosunek raczej ambiwalentny. Lubię i nie lubię zaraze. Więc nie mogę powiedzieć, że cała płyta jest “bez zgrzytów”.
Z drugiej strony taki “Hunter” czy “The Rip” to jest to co tygrysy (czyli ja) lubią najbardziej. Delikatne, aż nostalgiczne Portishead.
Podsumowując - jak dla mnie w “Third” jest więcej dobrego niż złego. Osobiście pozbyłbym się lub może raczej przesunął na koniec ze 3-4 utwory, trochę pozamieniał kolejność. Reszta podoba mi sie bardzo. A to tego lubię płyty, które podobać mi się zaczynają z czasem. Wtedy dłużej zapadają w pamięć (i w serce).
Cool Kids of Death - Afterparty (2008)
Afterparty, nowy album zespołu Cool Kids of Death, trafił do sprzedaży 18 kwietnia. Na Afterparty znajdziemy dwanaście utworów, w tym promujący album singiel “Nagle zapomnieć wszystko“. Na całość składa się książeczka i płyta - tak jak to wydaje Agora.
Afterparty, po 2 latach od wydania poprzedniego albumu, nie wnosi nic specjalnie nowego w brzmienie zespołu. Jak dla mnie CKOD nie ma całkowicie klarownego pomysłu na to, jak powinna wyglądać ta płyta. Z jednej strony mamy krzykliwe, punkowe, ostre granie (Mamo, mój komputer jest zepsuty) z drugiej wręcz dyskotekowe granie, w stylu oldschoolowego Kombi i zespołów włączających elektronikę do rocka w latach 80-tych (Nagle zapomnieć wszystko, Biec, TV Panika, Ruin Gruz). Gdy słuchamy tej płyty, mamy nieodparte wrażenie deja vu - tak jakby wiele utworów już było (Bal sobowtórów, Leżeć). Zmieniono je tylko trochę i upchnięto na nową płytę. Do tego ciągle jesteśmy szarpani. A to twardy rock i wrzaskliwa muzyka, a zaraz potem wspomniane dyskotekowe granie.
(więcej…)
Somebody to love (cover)
Saint Privat - Somebody to love (płyta “Superflu”, 2007).
Utwór Somebody to love oryginalnie był wykonywany przez zespół Jefferson Airplane i był wielkim hitem.