Koniec Świata - Wystarczy, że Serce mi Bije (Videoclip)
Z serii wyszperane na YouTube - Koniec Świata - Wystarczy, że Serce mi Bije. A na oficjalnej stronei zespołu trochę więcej multimediów, w tym kilka plików mp3 z utworami, sporo próbek - sami zobaczcie: http://www.koniecswiata.art.pl/
The Raveonettes - Lust lust lust (2007)
W HAŁASIE PEŁNYM POŻĄDANIA
Album “Lust, Lust, Lust” ma w sobie to coś, co przyciąga, nęci i zachwyca. The Raveonettes misterną nicią połączyli metaliczny hałas i przyprawili go popowym cukrem. I tak oto dostajemy do słuchania coś, nad czym gromkie peany wyśpiewują wszelacy krytycy - najlepsza płytę. Ponieważ “najlepszość” jest w dużej mierze subiektywna, skupmy sie tylko na tym, czy nam się podoba, czy nie. A jeśli tak to co się podoba i dlaczego…
Już w pierwszym “Aly, walk with me” w słuchacza uderza ciężkie, rozgrzane powietrze, skondensowany mrok brzmienia, gitarowe dźwięki i mnóstwo hałasu, niepokoju, drżenia i napięcia wypełzające gdzieś z przeszłości, a jednocześnie takie nowoczesne. A jednocześnie w tym wszystkim panuje spokój popowego brzmienia. Coś niesamowitego. Niepewność trzeszczy jak na transformatorach wysokiego napięcia. Sprawdzamy zegarek, jest właśnie ta godzina. Patrzymy na kalendarz i odbywamy podróż, gdy zrywane kartki kalendarza wracają na swoje miejsce.
Gus Gus - Forever
Gus Gus - Forever to islandzki elektro pop, piąty album formacji z Reykjaviku. I moje pierwsze spotkanie z ice popem. Niestetyż - nieudane. Dlaczego nieudane? Zacznijmy od tego, ze nie słyszałem wcześniejszych Gus Gusów. Minęły mnie cztery płyty. Ostatnimi czasy zobaczyłem na mieście plakat - zapowiedź koncertu Gus Gus. Potem ktoś (Kenny) gdzieś (na Kazimierzu) wylewał swoje ochy i achy nad winylowymi albumami Gus Gusów. Nad pierwszą fenomenalną płyta, nad drugą fenomenalna płyta. No sami powiedzcie - czy po takich rekomendacjach ślinka się nie zbiera? Więc idąc po najmniejszej linii oporu sięgnąłem po najnowszą płytę Gus Gus.
O muzyce Gus Gus: Muzykę islandczyków nazwano ice popem - podkreślając, że z takim rozmachem, z taką spontanicznością muzyka elektroniczna spotkała się po raz pierwszy. “myślę, że nie powinniśmy w ogóle kategoryzować tej muzyki. ten album powstał w wyniku współpracy dziewięciu różnych ludzi, więc trudno upchać tą muzykę do jakiejś jednej szufladki. oczywiście zawsze można powiedzieć, że ten styl nazywa się gusgus” - mówił baldur stefansson - “gusgus nie jest typowym zespołem. to raczej grupa ludzi tworzących filmy i muzykę. film jest co najmniej tak samo ważną częścią działalności gusgus jak muzyka. myślę, że to nas różni od innych elektronicznych zespołów: my nie jesteśmy zespołem. kiedy idziesz na występ gusgus nie idziesz na koncert kapeli - idziesz raczej na coś w rodzaju show”.
Kosheen – Damage (2007)
Będę odkrywał nowe dźwięki. Mam mentora, że się tak wyrażę, i on mi pokazał ścieżki pieciolini… czy tam raczej audiotracki współczesnej muzyki. Więc trzymajcie się, jedziemy!
Kosheen i album Damage to coś niesamowitego. Od początku do końca. Dla mnie to odkrycie, heh, dobrze ponoć późno niż wcale. Po 8 latach istnienia odkrywam Kosheen. Choć tylko rok po wydaniu Damage. Nie jest źle. Nie jest tym bardziej, że płyta jest fenomenalna i jeszcze nie raz powtórzę swoje ochy i achy nad tym electro popem!
Asian Dub Foundation - Time Freeze (1995-2007 The Best Of) (2007)
Nie lubię The best of, żadnych. Tego typu składanki przeważnie są do niczego. I tylko mnie zniechęcają. Ktoś wybiera jakie utwory są the best, a ja mam się z tym zgadzać? Z dotychczasowego zaś doświadczenia na takich best-ofach nie ma wielu utworów, które mi się podobały, a także jest wiele innych, które mi się nie podobają. Do tego często wyrywanie utworów z albumów dobrze im nie służy. Album to album, jest jakąś zamkniętą kompozycją, całością, gdzie ważny jest utwór poprzedzający jak i następny. Na best-ofach utwory są powyrywane z naturalnego kontekstu i przez to wydają się takie „nie na miejscu”.